sobota, 23 czerwca 2012

Pepe Kornik

Materiał, który dzisiaj prezentuję pochodzi z dwóch wiosennych klisz i w pełni dotyczy drewna, próchna i korników. Otóż biegnąc sobie jak zwykle dróżką przy plaży, na wysokości Przymorza usłyszałem głośny hałas mielenia, koszenia, jakby ktoś włączył gigantyczną sokowirówkę w środku lasu. Postanowiłem sprawdzić, co się dzieje - a nuż jakiś Optimus Prime się uaktywnił i będę miał megafoty na bloga. 

Okazało się, że nie ma tam żadnych transformersów, tylko jakaś dziwna maszyna obracająca w drzazgi chrust wszelaki. Panowie ze służb porządkowych zbierali po lesie suche badyle i zamiast na ognicho z tym iść, karmili chruściwem cudaczną machinę. 

No cóż, skoro już zapuściłem się w listowie, postanowiłem pstryknąć co nieco. Gdy już miałem opuszczać to miejsce pełne wrzawy, zobaczyłem że Pepik kornik jeden też się wczuł w niwelowanie poszycia leśnego i zaczął obracać patyka między zębami. Na niekorzyść dla braci drzewców, Pepiś na badylu nie poprzestał. Za chwilę doszczętnie obgryzł drewnianą ławkę w lesie, a na koniec zdemolował jakiś drewniany podest przy alejkach. Całe szczęście, że wyjątkowo zapuściłem się w las i pobiegłem trochę inną trasą niż zwykle, bo kto wie co by z mola w Brzeźnie zostało, gdyby Pepe kornik się do niego dobrał :D








środa, 13 czerwca 2012

Różności

Tak sobie biegam ,pstrykam i powoli przybywa mi zdjęć na dysku. Dlatego dzisiaj zamieszczę mniej słów, a więcej zdjęć. Nie ma tu żadnej historii, po prostu luźne kadry, które nazbierały się przez pewien czas.

























piątek, 8 czerwca 2012

Kokokoko eurospoko

Wszystko dzisiaj kręci się wokół piłki nożnej i Euro 2012. Ja również się wczułem i zamontowałem chorągiewkę w swoim aucie. Kupiłem nawet dzisiaj synkowi Oskarowi szalik biało-czerwonych, na co on widząc orzełka stwierdził: "Tata sowa tutaj jest" :DDD 

kokokoko sowa spoko!



środa, 6 czerwca 2012

Dariusz Michalczewski w biegu

Wczoraj gdy zajechałem na parking przy plaży w Brzeźnie, zauważyłem Dariusza Michalczewskiego rozgrzewającego się przed porannym joggingiem. Pana Darka mijałem już kilka razy wcześniej na trasie gdzie biegam, ale było to jeszcze zanim zacząłem prowadzić tego bloga. Poza tym pewnie nawet gdybym miał ze sobą aparat, raczej nie zaryzykowałbym zatrzymywania boksera w biegu, żeby zrobić zdjęcie :) Tak więc wczoraj otrzymałem wyśmienity prezent od losu i możliwość wykonania mini sesji fotograficznej Dariuszowi Michalczewskiemu. Pan Darek bez problemu zgodził się na kilka zdjęć oraz publikację fotek na blogu - mimo groźnej postury, bardzo miły z niego człowiek.

Po zrobieniu zdjęć i szybkiej rozgrzewce, skierowałem się jak zawsze biegusiem w kierunku mola w Sopocie, podczas gdy Pan Darek z kolegami kontynuowali rozgrzewkę. Dobiegłem do Sopotu, wykonałem kilka zdjęć na molo, Pepe zostawił parującą niespodziankę pod krzakiem, po czym udałem się biegiem w drogę powrotną. Niecałe dwieście metrów od mola zobaczyłem ponownie Pana Darka biegnącego z kompanami. Gdy minąłem grupę, postanowiłem się zatrzymać i sprawdzić czy nawrócą przy molo. Okazało się że biegają na dokładnie tym samym dystansie co ja - od mola do mola :) Niewiele zastanawiając się, postanowiłem zrobić zdjęcie biegnącej grupie. Miałem przewagę, ponieważ byłem z przodu na trasie. Dokładnie wiedziałem gdzie powinienem zrobić zdjęcie - jakieś pół kilometra od molo w Sopocie, ktoś na chodniku namalował obrys ciała, jak na filmach kryminalnych. Szybki sprint, pętanie Pepika do płotu, kadrowanie i obmyślanie "pułapki", a już grupa biegaczy z Panem Darkiem była kilkadziesiąt metrów ode mnie. Nie muszę chyba wspominać, że miałem tylko jeden strzał. 







 Tak sobie myślę, że obrys leżącej osoby, to jakiś nadgorliwy paparazzi, który próbował zatrzymać Dariusza Michalczewskiego w biegu...