środa, 6 czerwca 2012

Dariusz Michalczewski w biegu

Wczoraj gdy zajechałem na parking przy plaży w Brzeźnie, zauważyłem Dariusza Michalczewskiego rozgrzewającego się przed porannym joggingiem. Pana Darka mijałem już kilka razy wcześniej na trasie gdzie biegam, ale było to jeszcze zanim zacząłem prowadzić tego bloga. Poza tym pewnie nawet gdybym miał ze sobą aparat, raczej nie zaryzykowałbym zatrzymywania boksera w biegu, żeby zrobić zdjęcie :) Tak więc wczoraj otrzymałem wyśmienity prezent od losu i możliwość wykonania mini sesji fotograficznej Dariuszowi Michalczewskiemu. Pan Darek bez problemu zgodził się na kilka zdjęć oraz publikację fotek na blogu - mimo groźnej postury, bardzo miły z niego człowiek.

Po zrobieniu zdjęć i szybkiej rozgrzewce, skierowałem się jak zawsze biegusiem w kierunku mola w Sopocie, podczas gdy Pan Darek z kolegami kontynuowali rozgrzewkę. Dobiegłem do Sopotu, wykonałem kilka zdjęć na molo, Pepe zostawił parującą niespodziankę pod krzakiem, po czym udałem się biegiem w drogę powrotną. Niecałe dwieście metrów od mola zobaczyłem ponownie Pana Darka biegnącego z kompanami. Gdy minąłem grupę, postanowiłem się zatrzymać i sprawdzić czy nawrócą przy molo. Okazało się że biegają na dokładnie tym samym dystansie co ja - od mola do mola :) Niewiele zastanawiając się, postanowiłem zrobić zdjęcie biegnącej grupie. Miałem przewagę, ponieważ byłem z przodu na trasie. Dokładnie wiedziałem gdzie powinienem zrobić zdjęcie - jakieś pół kilometra od molo w Sopocie, ktoś na chodniku namalował obrys ciała, jak na filmach kryminalnych. Szybki sprint, pętanie Pepika do płotu, kadrowanie i obmyślanie "pułapki", a już grupa biegaczy z Panem Darkiem była kilkadziesiąt metrów ode mnie. Nie muszę chyba wspominać, że miałem tylko jeden strzał. 







 Tak sobie myślę, że obrys leżącej osoby, to jakiś nadgorliwy paparazzi, który próbował zatrzymać Dariusza Michalczewskiego w biegu...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz