niedziela, 22 stycznia 2012

Szwagru Bigos

Ostatni bieganie staje się u mnie rodzinną kwestią i to za sprawą tych, których bym najmniej o to podejrzewał. Od jakiegoś czasu mój szwagier Bigos, który wszystko po mnie papuguje również zaczął ruszać sadłem. Wszystko byłoby ok gdyby nie tusza, której posiada w nadmiarze. Po pierwszych kilku tygodniach wesołego hasania po lasach, stawy odmówiły posłuszeństwa i bidulek musiał zaniechać ruchu na jakiś czas, co zaowocowało gigantycznym efektem jojo i jeszcze większymi zakwasami. Nie zrażając się tym faktem, postanowił przenieść się ze swoimi figlami na bardziej równinne tereny, czyli w rejony plaży. I tutaj akcja się zagęszcza, ponieważ dziwnymi zbiegami okoliczności uda mi się go czasem spotkać, jak wlecze nogę za nogą. 

Ok myślę, że wystarczy tych próżnych docinek, bo jak chłop to przeczyta, to już nigdy więcej się ze mną wódki nie napije - a szkoda by było, bo to równa gadzina jest :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz